RelatioNet | Forum | Yad Vashem | Jewishgen | Shorashim | MyHeritage

czwartek, 1 maja 2008

WSTĘP OD AUTORÓW BLOGA

Od kiedy pamiętamy, zawsze byliśmy otwarci na nowe kultury, lubiliśmy poznawać nowych ludzi. Gdy tylko został nam przedstawiony projekt dotyczący opracowania portretu Sprawiedliwego, natychmiast wyraziliśmy chęć udziału w tym przedsięwzięciu. Musimy przyznać, że obawialiśmy się pierwszego spotkania z przydzieloną nam wcześniej osobą, nie byliśmy pewni, czy człowiek, z którym się mamy zobaczyć jest rozmowny, czy mimo swojego wieku ma dobrą pamięć. Po wcześniejszym umówieniu się na spotkanie,odwiedziliśmy pana Zbigniewa Mankowskiego. Okazał się on nadzwyczaj sympatycznym, starszym panem o ogromnym poczuciu humoru oraz rzadkim darem opowiadania, nasze wcześniejsze lęki w mig uleciały i poczuliśmy się jak na spotkaniu „przy herbatce” z naszym ulubionym dziadkiem. Bardzo wciągnęła nas opowieść pana Zbigniewa, nie każdy bowiem ma możliwość obcowania z żywą historią. Było to dla nas, młodych, ogromne przeżycie. Mamy nadzieje, że Was również zainteresuje jego historia.

INTRODUCTION FROM BLOG AUTHORS.

As far as we remember, we were always interested in other cultures. We also like to meet other people. As soon as the idea of project was presented to us, we were determined take part in it. However, we have to admit that we were a bit afraid of the first meeting with „the saver, as we were no sure if the man, who we were to meet, will be talkative and apart from his age, he will have good memory. Finally we met Mr. Zbigniew Mańkowski and to our surprise, he turned out to be a very amiable older man with great sense of humour. We suddenly felt like on one of the meetings with our favourite grandfather. We were vividly interested in his story, it was for us, young people, great experience. We hope that You will also like his history.

UNE PETITE INTRODUCTION
Depuis qu’on se souviens, on a toujours été ouverts sur de nouvelles cultures, on aimait rencontrer des gens. Lorsque’on nous a montré le projet consistant sur l’élaboration d’un portrait d’une personne Juste, on s’est tout de suit dit que ce truc était pour nous. On doit dire que on a eu peur de la première rencontre avec notre Juste, on ne savait pas si l’homme, avec lequel on s’allait voir est symphatique, communicatif, et surtout est- ce qu’il a toujours une bonne mémoire, qui, pour nous, était la chose extremement importante. Apres s’avoir mis d’accord sur la date du randez vous, on lui a rendu visite dans son appartement situé sur la rue Kielecka. Monsieur Zbigniew Mańkowski s’est montré comme une personne avec un très grand sens d’humeur, c’est un monsieur très vif, qui se souviens extrement bien de sa vie, meme des noms de ses amis de l’école primaire! On a été tres passionné par l’histoire que „notre” Juste nous a raconté, car tous le monde n’a pas l’occasion de converser avec une vive histoire. Pour nous, les jeunes, c’est une grande chance. On croi que son histoire va vous interesser aussi.

poniedziałek, 28 kwietnia 2008

Ogrod sprawiedliwych Yad Vashem

Medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata jest to najwyższe izraelskie odznaczenie cywilne nadawane nie-Żydom.Termin ten oznaczał pierwotnie, w żydowskiej tradycji, osoby pochodzenia nie-żydowskiego, które byli dobrymi, bogobojnymi ludźmi. Medal i dyplom zostały powołane dekretem Knesetu w 1963. Na medalu widnieje właśnie pochodzący z Talmudu napis "Kto ratuje jedno życie – ratuje cały świat". Uprawnieni do składania wniosków o przyznanie tytułu "Sprawiedliwego" są sami uratowani albo ich bliscy. Poza medalem i dyplomem, Sprawiedliwym przysługuje także prawo do zasadzenia własnego drzewa w parku otaczającym siedzibę instytutu Yad Vashem.Sprawiedliwy mieszkający w Izraelu otrzymuje co miesiąc wsparcie finansowe w wysokości średniej pensji. Dodatkowo przyznawany jest jemu i jego współmałżonkowi 8-dniowy zasiłek zdrowotny i zapewniane są darmowe usługi zdrowotne, w oparciu o izraelskie prawo ubezpieczeniowe. Na dzień dzisiejszy jest to kilkadziesiąt osób. Obecny stan Sprawiedliwych wynosi 21 758 osób, w tym prawie 30% stanowią Polacy.

GARDEN OF THE RIGHTEOUS

Righteous among the Nations is the term used by the State of Israel to describe non-Jews who risked their lives during the Holocaust in order to save Jews from extermination by the Nazis. The Yad Vashem Law also authorizes Yad Vashem "To confer honorary citizenship upon the Righteous Among the Nations, and if they have passed away, the commemorative citizenship of the State of Israel, in recognition of their actions." Nowadays, there are 21 758 people honored. More than 30% of them are Polish.


ALLEES DES JUSTES


La medaille de Juste Parmi les Nations du Monde est la plus haute distinction destine aux non-Juifs. Que les personnes qui ont ces criteres peuvent etre nobilites: le fait d'avoir apporté une aide dans des situations ou les Juifs étaient impuissants et menacés de mort ou de déportation vers les camps de concentration, le fait d'avoir été conscient qu'en apportant cette aide, le sauveteur risquait sa vie, sa sécurité ou sa liberté personnelle, les nazis considérant l'assistance aux Juifs comme un crime. le fait de n’avoir recherché aucune récompense ou compensation matérielle en contrepartie de l'aide apportée. Aujord'hui il y a 21 758 personnes Justes, 30%, ce sont les Polonais.


wtorek, 22 kwietnia 2008

Przedwojenne relacje polsko-żydowskie

Żydów z poza getta z Polakami łączył tylko handel. Mieliśmy koleżanki i kolegów żydówki. Klasa była normalna, nie widzieliśmy różnic między nami, Polakami a naszymi kolegami, koleżankami Żydami. Inaczej było tylko na religii, gdy Żydów brał rabin. Tylko wtedy cała klasa nie była w komplecie, poza tą lekcją, trzymaliśmy się wszyscy razem.
Stosunki między Polakami a Żydami były dobre, nikt nie odczuwał różnicy bo przecież Żydzi ci, byli polskimi żydami, od lat zamieszkałymi w Polsce.Tu nawet nie chodzi o tolerancje. Żydzi i Polacy to ten sam naród. Inną mamy religię, innymi językami mówimy, ale jesteśmy razem, to ten sam naród. Gdy wybuchły antyżydowskie zamieszki studenckie, do nas do szkoły przez kogoś doszła ta wiadomość. Mieliśmy wtedy po 10, 9 lat. Ktoś wpadł na pomysł, że i my musimy Żydom kawał jakiś zrobić. Hertzfelda wsadzili rówieśnicy w szatni do wiklinowego kosza, służącego do przenoszenia śniadania i zanieśli go na 3 piętro. On tam siedział cicho, po dwóch lekcjach wyjęli go z tego kosza. Gdy przyszedłem do domu tego dnia, jak zwykle matka pyta się mnie co w szkole. Zauważyła u mnie, że minę miałem jakąś dziwną. Opowiedziałem mojej matce, co się stało. Na to ona mi: wiesz, ten, tamten to syn szewca, stolarza, ale ty, z domu inteligenckiego! Najwyższy, najsilniejszy w klasie i nic nie zrobiłeś, tak stałeś i patrzyłeś, jak oni go zamykają do tego kosza? Nie pomogłeś temu biednemu chłopakowi? Nie stanąłeś w jego obronie? No nie, odpowiedziałem. Ona odpowiedziała tylko tyle : wstyd, wstyd mi za ciebie. To było przeszło 70 lat temu, a ja do dziś to pamiętam.

RELATIONSHIP BETWEEN JEWS AND POLES BEFORE THE SECOND WORLD WAR

The thing that joined Jews out of the ghetto and Poles was trade. We had many Jewish friends. In school, our class was normal. We have not seen deffernces between us, Polish students and our friends Jews. Only on religion lessons Jews were taken by rabbi. Apart from this, we were always all together. The relationship between Poles and Jews were good, oone felt the difference, because those Jews, were Polish Jews who for years lived in Poland. It was not about toleration. We are just the same nation. We only speak in defferent languages, we have other religion, but still we are together the same nation. When antijewish riots started, the information come to us. We were nine maybe ten yoeras old. Someone came to the idea what we also have tomake a joke to our Jewish people in the school. My friends put Hertzfeld in the basket whosch was used for redistributing breakfast, and took him on the third floor. He stayed there silenced for two hours and then they have released him. When I came back home that day, my mother asked me about news from school. She also recognised that I am a bit moody. I have told her about what had happened in school. Then she asked me: „You the highest and the strongest in the class, you had done nothing when they put him into that basket? You stayed calmly silenced and did not defend him?" I answered no, so she replied:„I am so ashamed of you". It was almost seventy years ago, but I still remember it.

LES RELATIONS ENTRE LES JUIFS ET LES POLONAIS

Les Juifs qui habitaient en dehors du ghetto et les Polonais associaient que les échanges commerciaux. On a eu des copains et copines Juifs. La classe était normale, on ne voyait pas de différences entre nous, Polonais et les Juifs. la seule différence à l’école c’était la religion, quand le rabbin prenait les Juifs pour leur apprendre le judaisme. C’etait le seul moment quand la classe n’était pas entière, autrement, on se tenait toujours ensemble. Les relations polono-juives étaient bonnes, personne sentait la différence parce que ces Juifs-ci étaient des Juifs Polonais, habitant en Pologne depuis des siècles déjà. Ce n’est meme pas de la tolérance qu’on parle ici. Les Juifs et les Polonais c’est la meme nation. On a une différente religion, on parle les différentes langues, mais on habite, on vie ensemble dans le meme pays. Quand les embrasements anti-juives se sont dechainés, à notre école est venu l’information le lendemain matin. On a eu 9, peut etre 10 ans à ce temps là. Quelqu’un est tombé sur l’idée de faire une blague aux Juifs. Quelques copains d’Hertzfeld, un Juif, l’on mit dans un panier pour transporter le dejeuner, et l’on ammené au 3ème étage. Il n’osait meme pas marmurer, après 2 heures de lecon ils ont ouvert le panier et Hertzfeld s’est échappé. Quand je suis venu à la maison, ce jour là, ma mère m’a demandé si ca allait bien à l’école. En voyant mon humeur bizzarre, elle m’a demandé ce qui s’est passé. Je lui ai raconté ce qu’y a eu avec Hertzfeld. Elle m’a répondu: Tu sais, celui-ci, fils du plombier, l’autre, fils d’un menuisier, mais toi, éleve d’une famille d’inelligence?! Le plus haut et le plus costeau de toute la classe et tu n’as rien fais, tu regardait ce que ces garcons font à ce pauvre garcon?Tu n’a rien fait? Non, j’ai dit. Elle m’a répondu seulement: c’est la honte. J’ai honte de toi. C’était il y a prèsque 70 ans, je me souviens de ca meme aujord’hui.

niedziela, 20 kwietnia 2008

Konspiracyjna Pomoc

Czy znaliśmy Żydów, których uratowaliśmy? Nie znaliśmy. Opowiem pokrótce swoją historię. Mieszkaliśmy w willi na Mokotowie. Matka romanistka uczyła w szkole im.Poniatowskiego na ul. Lisa Kuli. Ojciec mój był inżynierem. Miałem jeszcze dwóch braci; 10 lat starszy i 6 lat starszy ode mnie. Ja byłem najmłodszy. Tak się zaczęła historia z Żydami. Już w czasie wojny mój najstarszy brat, był już w Armii Krajowej, ja wtenczas byłem w Szarych Szeregach, miałem wtedy 15 lat. W czasie wojny się szybciej dorasta niż teraz. Tam gdzie mieszkaliśmy, koło Fortu Mokotów, było dowództwo Luftwaffe. Nasz dom nie był na szczęście zajęty przez Niemców, ale mieszkali oni już 4 domy dalej. Któregoś wieczoru mój brat w czasie godziny policyjnej przyprowadził do domu młodego Żyda o wyraźnych rysach. Powiedział, że ma on się przechować do jutra. Strach nas zdjął. Niemcy, którzy w każdej chwili wchodzili, bo szukali kwater, a to przychodzili coś kraść, bo im przecież było wolno, w każdej chwili mogli wpaść do naszego domu. Bardzo grzecznie wchodzili do domów, żeby nie było. Pukali. Kolbą. Po trzecim uderzeniu wywarzali drzwi. No więc zaczęliśmy szukać jakiejś kryjówki dla tego młodego chłopaka. Wpadłem na pomysł, żeby go ukryć w piwnicy pod schodami, za skrzyniami. Daliśmy mu jedzenie, jakiś stołek, herbatę i tam siedział w tej piwnicy. Mieliśmy ogromnego stracha, przez całą noc nasłuchiwaliśmy, czy nikt nie idzie, bo przecież udzielanie pomocy Żydom było wtedy karane śmiercią. Następnego dnia, tuż przed godziną policyjną , gdy było ciemno i wtedy to właśnie przenosiło się broń powstańczą, czy gazety podziemne, ktoś przyszedł do nas do willi odebrać od nas tego Żyda. Kim był ten młody chłopak - nie wiemy, nie wiemy tez, co się z nim później działo. Wtedy to dopiero zdaliśmy sobie sprawę z tego, jaki to jest strach przetrzymywać u siebie w domu Żyda. Ja, młody chłopak wtedy, pamiętam, że nie spałem, a co dopiero moi rodzice, którzy przecież narażali całą rodzinę. Potem był drugi raz, trzeci raz, ktoś z mojej rodziny przyprowadzał do domu Żydów.

CONSPIRACY HELP

Did we know the Jews we saved? We did not. I will step by step tell you my story. We lived in a villa on Mokotów. My mother teached french in school on Lisa Kuli street. My father was an engineer. I had two brothers: one ten years older, second had six years more than me. That is how the hitory began. One day my oldest brother who was in „Home Army” came home with a young Jew. We were very afraid. Germans could come to our home at any time without knocking or asking. So we hide him in the basement. We gave him a chair, tea and food. We were very frightened, because for helping Jews was death penalty. Next day someone came to our house and get him. Who was that boy and what happened with him afterwards we do not know. After that, we understood how it is mentally hard to keep a Jew in your home. I remeber that as a boy because of fear I did not sleep so how did feel my parents? Later my brothers brought Jews couple of times.

L’AIDE CONSPIRATOIRE


Est-ce qu’on connaissait les Juifs avant de les sauver?- Non. Je vais vous raconter mon histoire. On habitait dans une villa à Mokotow. Ma mère était proffesseur de la filologie romaine, elle travaillait dans une école portant nom Poniatowski, sur la rue de Lisa Kuli. Mon père était ingénieur. J’avais encore deux frères: 10 ans de plus que moi et 6 ans plus que moi. Moi, j’étais le plus jeune de nous tous. C’est ainsi qu’a commencé l’histoire avec les Juifs: Pendant la guerre déjà, un de mes frères, qui était membre de Armia Krajowa( moi j’étais à Szare Szeregi pendant ce temps là, j’avais 15 ans, je dois vous dire que pendant la guerre on grandit plus vite que maintenant) a rammené un Juifs avec lui, pendant l’heure policière. Il avait des traits juives, ca se voyait tout de suite. Je dois mentionner que tout près de notre maison était le commandement general de Luftwaffe. Mon frère a dit qu’on doit garder ce jeune Juif jusqu’a demain. On avait peur. Les Allemends pénetraient les maisons tout le temps, il rentraient, volaient des choses, pendant leurs excursions comme celles-ci il pouvaint aussi rentrer chez nous. Alors on a commencé à chercher une cachete pour ce jeune homme. Mon idée était de le cacher dans la cave, sous l’escalier, derière les coffres. On lui a donné à manger et une chaise, pour qu’il puisse s’asseoir. Pendant toute la nuit on avait très peur, on écoutait si personne viens. L’aide donné aux juifs était pendant ce temps la punie. Les sauveurs attendait la mort. Le lendemain, juste avant l’heure policière, (quand il était noir, c’est là qu’on transportait les armes, ou les journaux de resurrection) quelqu’un de Armia Krajowa est venu dans notre villa et a pris le jeune homme. Qui etait cet homme? On ne sais pas. On ne sait pas non plus ce qui s’est passé avec ce jeune Juif, on ne sait pas s’il a survécu la guerre. Mais c’est là, qu’on s’est rendu compte comment c’était dangeureux d’aider les Juifs, comment on avait tous peur!.Moi, jeune homme, je ne pouvais pas dormir pendant cette nuit, et alors quoi dire de mes parents, qui risquaient la vie de toute la famille? Après cette nuit il y avait encore une deuxième, puis un troisième fois quelqu’un de ma famille amenait avec lui un Juifs pour une ou plusieures nuits.


środa, 2 kwietnia 2008

Bohaterowie

Pewnego dnia, na płocie naszej willi pojawiła się zawieszona puszka z wywierconą w środku dziurą. Nie wiedzieliśmy co to oznacza, puszka wisiała na tym płocie cały dzień. Wieczorem zniknęła. Następnego dnia rano puszka znów pojawiła się wisząc na płocie. Zabraliśmy ją do domu i wlaliśmy do środka zupę z krojonymi kartoflami, jedyne co było w domu. W tamtych czasach trudno było zdobyć żywność. A więc nalaliśmy w nią zupę i powiesiliśmy na płocie. Wieczorem puszki już nie było, następnego dnia rano znów się pojawiła, ale pusta. Po raz kolejny nalaliśmy w nią jedzenie, tak robiliśmy przez tydzień, zanim zobaczyliśmy coś, co nami wstrząsnęło. Siedząc w oknie, zauważyłem jak dwójka małych, wychudzonych chłopców wychodzi zza kamienia, za którym była ukryta, to chyba byli bracia, podobni do siebie w o wiele za dużych jak dla nich ubraniach odwiązuje puszkę od płotu, je malutki kawałeczek, a resztę jedzenia niesie w stronę, gdzie znajdowało się getto. Tak było za każdym razem. Zdaliśmy sobie sprawę, że to pożywienie, ze tą jedną puszką o niewielkich rozmiarach wyżywiają całą rodzinę. Zarówno w Warszawie jak i w całej Polsce panował niesamowity głód. Ci chłopacy narażając własne życie uciekali z getta szukając jedzenia dla swoich bliskich. Pewnego razu chłopcy przestali przychodzić. Nie wiedzieliśmy co się stało, dzień później znaleźliśmy nadpalony kawałek gazety o tytule ”getto się pali”. Już nigdy więcej nie ujrzeliśmy tych chłopców...


HEROES


One day we have found a can hanging on the fence of our villa. We did not know what it meant, but it was there for all the day and in the evening disappeared. Next day the situation repeated. We have brought it home and put inside some soup with potatoes, the only things that we had to eat. Than looking threw the window I have spotted two terribly thin boys who ate little of the food and rest took to the ghetto. They were risking they lives to get anything to eat for they families. From that day we have always filled the can until the day when they have stopped coming. Firstly, we did not know what happened, but then we saw a title in the newspaper “The Ghetto is on fire” and we understood everything. After that we have never seen them again…

HÉROS

Un jour, sur la palissade de notre villa a apparu un pyxide avec un trou creusé dedans. On ne savait pas ce que ca pouvait signifier. Le pyxide était pendu sur la palissade pendant toute la journée. Le soir, il a disparu. Le landemain matin le pixyde a de nouveau apparu pandant sur la palissade. On l’a prit à la maison et on a mis de la soupe dedans., le seul repas qui était à la maison. Dans ces temps-là c’était difficile de trouver de la nourriture. On a mis alors de la soupe et on l’a pendu devant notre villa. Le soir, le pyxide a disparu. De nouveau, le lendemain matin il a apparut, mais cette fois- ci vide!. Encore une fois on a mis de la nourriture, on faisaient ca pendant une semaine, avant de voir quelque chose qui nous a bien touché. En regardant par la fenetre, j’ai remarqué deux maigres garcons, se cachant derriere une grande pierre. Je crois que c’étaient des freres, les habits trop grands pour eux, faces tristes, maigres. J’ai remarqué qu’on garcon detache le pyxide, il mange avec son frere un petit bout, le reste il cache sous sa veste et se dirige vers le ghetto. Chaque fois, l’histoire se repetait. On s’est rendu compte que avec cette nourriture, avec ce un seul pyxide, il se partageaient avec toute leur famille. A Varsovie, dans toute la Pologne c’était tres difficile de trouver de grands quantitées de nourriture. Un jour les garcons sont arretés de venir. On ne savaient pas pourquoi, le jour apres on a trouvé un bout de journal, pris par le feu, sur lequel était écrit: „le ghetto brule”. On n’a plus jamais vu ces garcons...



Spalone getto warszawskie
Burned warsaw ghetto

wtorek, 25 marca 2008

Regina Fern

W czasie wojny mieszkaliśmy na forcie mokotowskim. Na ulicy gimnastycznej pod numerem piątym była willa jednorodzinna, w której mieszkała tylko nasza rodzina: rodzice i trzech synów. Ja byłem najmłodszy. Moi bracia byli znacznie starsi: jeden 10 drugi 6 lat starszy ode mnie. W 1942 roku moja mama zachorowała. My chłopcy uczyliśmy się w tajnej politechnice: Średni w szkole handlowej, ja byłem w szkole ogrodniczej, tzn tajne gimnazjum to było, Giżyckiego i wszyscy pracowaliśmy. Jeden pracował w sklepie, drugi gdzieś tam, ja jako ogrodnik na plantacjach na Rakowieckiej pracowałem, sieczkę miedzy innymi rżnąłem. Potrzeba było pomocy mojej mamie w gospodarstwie, ponieważ ciężko zachorowała i nie mogła dać rady z utrzymaniem porządku w domu, z gotowaniem, zresztą trudności były dość wyraźne w czasie wojny, bo były kłopoty z zaopatrzeniem, trzeba było robić jedzenie z byle czego. Daliśmy ogłoszenie do gazety, że potrzebna jest pomoc domowa. A że w czasie wojny to się nazywało służąca czy gosposia, zgłosiła się miedzy innymi młoda dziewczyna bardzo sympatyczna mająca 19 lat, mówiąc że jest chętna do pracy. Moja mama ustaliła z nią wynagrodzenie i zamieszkała u nas. Byłą bardzo sympatyczna, młoda, bezpośrednia, kontaktowa. Któregoś dnia, po 2 tygodniach pobytu w naszym domu, poprosiła moja mamę żeby poszła z nią do parku ujazdowskiego porozmawiać. Moja mama na to odpowiedziała: po co mamy chodzić do parku ujazdowskiego, przecież mieszkamy w domu z ogrodem możemy usiąść na ławce i porozmawiać. Jednak ziuta, bo tak prosiła żeby ja nazywać, mówiła że nazywa się Józefa Malec, poszła razem z moją mamą do tego parku. Ziuta zapytała się mojej mamy czy państwo są zadowoleni z mojej pracy, z mojej osoby. Jak najbardziej! Jesteś obrotna, pracowita, schludna czysta. Można z tobą porozmawiać o rożnych sprawach. Ziuta na to mówi: ja zdaje sobie sprawę, że państwo jednej rzeczy nie wiecie. Nie wiecie ze jestem żydówka. Czy ja w takiej sytuacji będę mogła pozostać w pastwa domu, bo to przecież naraża państwa rodzinę na śmierć. I tutaj, zawsze opowiadając tą historię młodzieży izraelskiej nadmieniam, że tu są dwa bardzo ważne dylematy natury moralnej. Dylemat mojej mamy: czy ona ma prawo moralne ryzykować życiem, no swoim to każdy może, ale czy ryzykować życiem swojego męża, trzech synów? Bo to jest kara śmierci za to, żeby uratować, żeby dopiero próbować uratować. Oczywiście nie zdawaliśmy sobie sprawy ze to będzie około 2 lat trwało myśleliśmy na tydzień, dwa, miesiąc. Drugi dylemat: dylemat ziuty, żydówki, czy ona ma moralne prawo dla próby ratowania swojego życia żeby ryzykować życiem obcych jej ludzi, ale którzy chcą iść jej z pomocą? Zawsze również życzę młodzieży izraelskiej, żeby nigdy nie miała takiej sytuacji, żeby musiałą podjąć taką decyzje, bo w czasie wojny śmierć groziła za ratowanie żydów. Moja mama na to stwierdzenie, że Ziuta jest żydówka podobno natychmiast powiedziała: zostajesz u nas w domu, będziesz traktowała jak moja córka, a synowie będą cię jak siostrę traktowali. Nigdy nie miałem siostry, ale Ziuta mogłaby nią być, tak zresztą ja traktowaliśmy. Ziuta miała fałszywe dokumenty. Ja do dzisiaj nie wiem czy rodzice moi wiedzieli, że te dokumenty są fałszywe, nie wiem. Dla pewności Ziuta była zameldowana w domu mojej babci na ulicy kapitulnej 4 na starym mieście. Babcia miała tam kamienice. Teraz jest ona już zburzona. Zameldowanie to okazało się zresztą słusznym posunięciem. Została u nas, moja mama stwierdziła, że Ziuta musi być u nas legalnie, to znaczy pseudolegalnie, na tych fałszywych papierach jako taka przyjezdna kuzynka z poznańskiego, jako właśnie pomoc domowa, no ale oczywiście nie jako żydówka. Co sąsiedzi myśleli to ja nie wiem. Zresztą obok mieszkała moja ciocia dwa domy dalej, która wiedziała o Ziucie, a wiec tez narażali życie, podobnie jak my zresztą, dla Ziuty. Trochę komfortu psychicznego, spokoju ducha dawała nam świadomość, ze Ziuta jest dla nas jak siostra, poprzez ciągłe zabawy i gry w karty nie odczuwało się tego codziennego strachu, zagrożenia życia. Przypuszczam, że rodzice tego komfortu nie mieli tak bardzo jak my, młodzi.

REGINA FERN


During the war we lived on Mokotów. On the street Gimnastyczna 5 there was a villa in which lived our family. In 1942 my mother became ill. Me and my two brothers were studing in secret school. We also all worked. My mother needed home assistance so we gave an advertisement to the newspaper. These kinds of advertisements were very popular that days so we did not need to wait long. One of those who replied was a young 19 yeras old girl named Józefa Malec. My mother state with her everything and she stayed in our house. She was very pleasant, young, straight. After two weeks she told my mother that she want to talk with her. Ziuta (that is how she wanted to call her) told mymother that it is something very important so that they cannot talk in house. They met in Ujazdowski Park. Ziuta asked my mother if she is content of her help. My mother replied: Of course we are, you are hard-working, intelligent, young person. Ziuta continued: I know that there is one thing you do not know about me. You do not know that I am a Jew. In this situation is it possible for me to stay in your house? And here in this moment of the story I always tell my audiance about two moral problems one of my mother: Has she the right to risk life of her husband and three sons? Second problem of Ziuta: Has she the right to risk the lifes of people who wanted to help her just to rescue her life? I wish noone this kind of dilemma during his life. My mother after hearing that said: you will stay in our home and you will be treated as my daughter, and my sons will treat you as their sister. Ziuta had false documents so for certitude she was reported in my grandmothers house on Kapitulna 4 street. Anyway report turned out to be a good move. Ziuta stayed with us. Little mental comfort gave us the thought that she is our sister, we played games with her etc. so it was easier to forget about daily fear. I assume that my parents did not have that kind of comfort that we had.

REGINA FERN

Pendant la guerre on habitait à fort de mokotow. Sur la rue gimnastyczna 5 était une villa pour une famille, dans laquelle nous habitons: nos parents et trois fils. Moi j’étais le plus jeune. Mes frères étaient beaucoup plus agés que moi: le premier, de 10 ans, le deuxième, de 6 ans. En 1942 ma mère est tombée malade. Nous, les garcons on étudiait à „politechnika” dans ces temps- conspirée. Le fils moyen dans une école de commerce, moi j’étais dans une école botanique, tout le monde travaillait. Un de mes frères travaillait dans un magasin, moi je travaillait sur des plantations près de la rue Rakowiecka. Il fallait un coup de main à ma mère lorsqu’elle est tomba malade. Il est devenu impossible qu’elle fasse le ménage, comme elle le faisait avant sa maladie. C’est pour ca qu’on a donné une annonce dans un journal, qu’on a besoin de quelqu’un qui conduira la maison. Dans notre maison est venue aussi à part les autres, une jeune fille de 19 ans en disant qu’elle est prète à travailler. Ma mère a parlé avec elle pour négocier le salaire et c’est ainsi qu’elle a commencé à habiter avec nous. Elle était très symphatique, communicative, joyeuse. Un jour, apres 2 semaines de séjour chez nous, alle a demandé à ma mère d’aller au parc Ujazdowski pour parler. Ma mère lui a repondu: pourquoi on doit aller au parc Ujazdowski, ma chère Ziuta, on a un jardin, on peut s’asseoir sur le banc et parler tranquillement? Mais Ziuta, elle était decidée: on va aller au parc. Quand ils se promenaient dans le parc, Ziuta a demandé à ma mère si elle est contente de son comportement, de son travail effectué chez nous. Ma mère lui repondit que: bien sur! Tu es propre, soigneuse, tu travailles très bien, on peut parler avec toi sur de différents thèmes. Tu es très bien, comme tu es! Ziuta lui repondit à ça: je me rends compte que Vous, madame vous ne savez pas une chose: vous ne savez pas que je suis Juive. Est-ce que dans cette situation je pourrai rester chez vous, parce ce que ca vous fait risquer la mort. Ma mère a tout de suite dit: tu restes chez nous, et tu seras traitée comme ma fille, et pas comme une fille de ménage. Je n’ai jamais eu de soeur, mais Ziuta m’en pourrai etre une, aussi on l’a traitée ainsi. Ziuta avait de faux documents. Elle a été inscrite chez ma grang-mere, rue Kapitulna 6, à la vieille ville, mais elle habitait chez nous. Qu’est-ce que les voisins ont pensé, ça, je ne sais pas. Mais aussi ma tante habitait 2 maisons à coté , qui savait de Ziuta, donc elle risquait sa vie aussi. Un peu de confort psychique donnait la situation dans laquelle on cohabitait avec Ziuta: frères- soeur, parce tout le temps on s’amusait, on jouait au cartes, on ne santait pas la peur tout le temps. Je peu croire que mes parents il n’en avait pas ce genre de comfort.



Fort Mokotów
Photo of Fort Mokotów

piątek, 21 marca 2008

Losy Sprawiedliwego

20 sierpnia 1944 Pan Zbigniew Mańkowski został aresztowany przez gestapowców i zesłany do obozu pracy w Pruszkowie. Po niezbyt długim czasie dostaje się do niego Pani Zofia Grzegorczyk, lekarz, która uratowała Pana Zbigniewa wynosząc go na noszach lekarskich z obozu. Uratowała w ten sposób ona wielu ludzi, przechytrzając Niemców pilnujących wyjścia z obozu, poprzez mówienie im, że wynoszeni są chorzy na tyfus plamisty, czego gestapowcy panicznie się bali. Po ucieczce z obozu Pan Zbigniew tułał się po lasach, śpiąc w stodołach, bo Niemcy wyłapywali uciekinierów obozów pracy. Pojechał do Krakowa zimą, dokładnie 7 listopada, w takim stroju, w jakim uciekł z obozu, a więc w koszulce z krótkim rękawem i szortach. W drodze do Krakowa Pan Zbigniew widział tłum wyniszczonych morderczą pracą więźniów obozów koncentracyjnych ewakuowanych w głąb Rzeszy. Widok ten zrobił na nim niesamowite wrażenie, był dla niego szokiem, obrazem okrucieństwa Niemców.

FURTHER ADVENTURES

On the 20th of September 1944 Mr Zbigniew Mańkowski was arrested by Gestapo and took on the work camp in Pruszków. Soon after that he was rescued by Mrs Zofia Grzegorczyk, medic who took prisoners from the camp by imitating their illness. After that Mr Zbigniew was hiding from the Germans and started his trip to Kraków where he had some cousins. On his way he has seen people who have been evacuated from the concentrations camps. That view has made great impression on him, it was an image of the cruelty of Germans.


LE DESTIN DU "JUSTE"


Le 20 aout 1944 Zbigniew Mankowski a été arreté par la gestapo et renvoyé a Pruszkow, pendant ces temps- la changé en camp de travail. Apres un temps court il s’échappe du camp avec l’aide de Zofia Grzegorczyk, un médecin, qui le fait sortir sur des brancards. Elle sauve ainsi beaucoup de gens, en disant aux Allemands qui surveillaient le camp que c’étaient des malades qui ont atrappé le Tyfus, une maladie dont les Nazis avaient éxtremement peur. Apres s’etre echappé du camp. Ensuite Monsieur Zbigniew s’errait dans des forets, dormant dans des greniers. Il est arrivé a Cracovie en hiver, dans l’habit, du moment qu’il s’ échappait du camp, donc d’un t-shirt et des shortes. Pendant le voyage a Cracovie Monsieur Zbigniew voit des gens brutalisés, détruits par le travail effectué dans les camps, ebn train d’etre renvoyés dans le centre de l’Allemagne. Cette situation lui laisse des traces sur l’ame, c’est un des plusieurs examples de brutalités commetaient par les Nazis.




Obóz pracy w Pruszkowie
Work camp in Pruszków

środa, 19 marca 2008

Irena Fejgin - Filipowska

Któregoś dnia do mojej babci na kapitulna 6 przyszła prawdziwa Józefa malec, koleżanka Ziuty ze Lwowa, której dokumenty posiadała Ziuta. Dokumenty te, były wykradzione, nie przez Ziutę, ale przez szkolnego księdza i oddane Ziucie. Ponieważ u Niemców porządek musi być, to również sprawy meldunkowe były tak prowadzone, że gdy Ziuta ze Lwowa przyjechała do Warszawy, to urząd niemiecki meldunkowy wiedział doskonale gdzie ona jest zameldowana. Czyli u mojej babci. Przyszedł wtedy gestapowiec z prawdziwą Józefą Malec, ziuta w tym czasie była u nas. Prawdziwa Józefa malec zapytała się mojej babci, gdzie jest ta złodziejka, która ukradła mi moje dokumenty? Moja babcia na to: wyszła cos kupić na miasto. Oni w tym czasie wyszli, a moja babcia w tym czasie zadzwoniła do nas: „słuchaj, ziute poszukują Niemcy, gestapowiec przyszedł.” Wiec jak ze Lwowa trafili na kapitulną, to z kapitulnej na Mokotów przecież jest niedaleko, tramwajem w 25 minut można przejechać. No wiec nie tylko Ziuta, ale i my natychmiast opuściliśmy nasz dom. Została tylko moja mama w domu, chora, bo nas by aresztowali od razu,a potem przewieźli do Oświęcimia. Jednym słowem zameldowanie u mojej babci spełniło swoja role, uratowało zarówno nas, jak i Ziutę. Umieściliśmy ją po rodzinie, u ciotek, wujków, po trzech, czterech dniach zatrzymaliśmy się u wujostwa, dowiadując się jednocześnie czy w domu na gimnastycznej jest spokój. Ponieważ był spokój, Niemcy nie przychodzili, stwierdziliśmy, że można wrócić. Ziuta natomiast poszła do siostry ciotecznej, na ulice Raszynska 56. Tam była, mniej więcej w tym samym czasie u mojej siostry pani Irena Filipowska, jako opiekunka do dziecka, trochę starsza od Ziuty. Pani Irena miała synka, 4 czy 5 letniego wówczas, którego umieściła w Świdrze, u sióstr zakonnych. Strasznie za nim tęskniła i z tej Raszynskiej często jeździła odwiedzać Piotrusia do Świdru, żeby go zobaczyć. Siostra strasznie odradzała te wypady, zważywszy na „zły wygląd” , czyli wyraźnie żydowskie rysy. Któregoś dnia pani Irena wpadła w łapy szmalcownikowi, nie wiadomo kim on był, podobno był Polakiem. Musiała mu oddać wszystkie kosztowności, które przy sobie miała,, bo groził, że wyda ją, że jest żydówką. Ale okazało się, że szmalcownik szedł za panią Irena, żeby móc ją później dalej szantażować. Chciał się dowiedzieć gdzie ona mieszka. Irena weszła do któregoś sklepu i zadzwoniła do nas do domu. Odebrała moja mama i powiedziała w jakiej jest sytuacji, że nie może tam do siostry na Raszynska iść. Matka jej poradziła, żeby wsiadła do tramwaju, przejechała dwa przystanki, wysiadła, jednym słowem tak kołowała, żeby zgubiła szmalcownika, a gdy go już zgubi, żeby do nas przyjechałą. I tak trafiła do nas. Ziuta poszła na dłuższy czas do siostry ciotecznej, na Raszynska natomiast pani Filipowska u nas została. Była sześć, może siedem miesięcy, pięknie grała na pianinie, dzięki jej nauczyłem się kochać Chopina i innych. Cały czas prosiłem ją, żeby mi grała „dwa walce”, pewno już pod koniec miała obrzydzenie do nich, gdyż non stop ją prosiłem, aby je grała. Ziuta w międzyczasie musiała zmienić swoje dokumenty, załatwione przez mojego brata w AK, której był członkiem. Nazywała się od tamtej pory Józefa Nałęcz. Po tych kilku miesiącach pani Filipowska wróciła na Raszyńska do mojej siostry, natomiast ziuta wróciła do nas. Brała udział w powstaniu warszawskim jako łączniczka pod nazwiskiem Józefa Nałęcz. Dostała się do niewoli jako żołnierz Armii Krajowej, do obozu Oberlangen. Na granicy z Belgią została uwolniona przez armię brytyjską, przez oddział generała Maczka, jeszcze w czasie wojny, po uwolnieniu dostała się do Brukseli.

Irena Fejgin - Filipowska


One day, to my grandmother who lived on Kapitulna 6 came real Józefa Malec with Gestapo. They were looking for Ziuta. As a result we all left our house except for my mother. Few days after when nothing happened we returned. We decided to leave Ziuta at my aunts home on Raszyńska 56. There at the same time was a woman with Jewish roots Irena Fejgin – Filipowska. She was a bit older than Ziuta, she had a 4 year old son whose name was Piotruś. She put her son in a sisterhood in Świder. Irena missed her son so she was often coming to see him. At one ofthose visits she was recognised by someone as a Jew. She had to give him all her juwelery and everything she had with her to make him stay silent. The man let her go but he followed her. She has phoned my mother and she advised her to lose him and come to her. After that for six maybe seven months Madame Filipowska stayed in our home. She played lovely on piano. My brother who was a member of „Home Army” made her another documents. Now her name was Józefa Nałęcz. After that Ziuta returned to us and Irena Filipowska went back to my aunt. When Warsaw uprising started Józefa was fighting and got caught. As a result she was transported to the camp in Oberlangen. She was rescued and stayed in Belgium in Brussel.


Irena Fejgin - Filipowska

Un jour chez ma grand mère, ou était inscrit Ziuta est venu la vraie Jozefa Malec et la gestapo. Heureusement Ziuta n’était pas là et ma grand mère a vite telephonné chez nous pour dire qu’on recherche Ziuta. On s’est vite echappés de la maison, quelque jours on se cachait partout chez les cousins. Seulement ma mère est restée à la maison. Mais après quelques jour on est retourné chez nous, en placant Ziuta chez ma tante, à la rue Raszyńska 56. Autrement dire l’inscription de Ziuta chez ma grand mère était une bonne décision. Parallelement pendant ces temps- là chez ma tante était une femme Juive, quelque ans plus agée que Ziuta, qui s’occupait de son enfant. Elle aussi avait un enfant, elle allait souvent le voir, car il était caché dans un monastère à Swidr. Une fois, pendant un voyage chez Piotrek(son fils), un „szmalcownik”(quelqu’un qui veut de l’argent, sinon il dénonce la race aux Allemands) l’a attrapé. Heureusement elle s’est echappée et est venue chez nous. Madame Fejgin- Filipowska jouait au piano. C’est elle qui m’a aprit à aimer Chopin et autres compositeurs. Elle etait chez nous une demi année. Ziuta pendant ce temps a du changer ses documents. Mon frère qui était à AK(l’armée polonaise) lui a donné un jour des documents. Depuis ce temps là, elle s’appelait Józefa Nałęcz. Après ces 6 mois, Ziuta est retournée chez nous, tandis que madame Irena Fejgin- Filipowska s’est de nouveau trouvée chez ma tante. Ziuta a participé à la Resurrection de Varsovie, elle s’est trouvé comme prisonnière à un camp de travail près de la frontière Belge, Oberlangen. Là -bas, après etre libérée par l’armée anglaise, en réalitée par la brigade de géneral Maczek, donc un Polonais, elle est allée à Bruxelles, ou elle vit jusqu’à la fin de ses jours.



Obóz w Oberlangen
Camp in Oberlangen

sobota, 15 marca 2008

Życie Ziuty po wojnie

Zaraz po wojnie zapisała się na studia, bo tutaj, w Polsce zdawała małą maturę. Francuskiego nauczyła się od mojej mamy, Na studiach w Belgii już, wyszła za mąż za cenionego Polaka, profesora Pankowskiego, który także był jeńcem oświęcimskim. Skończyła studia jako inżynier, później zrobiła doktorat, wreszcie dostała profesurę na uniwersytecie w Brukseli. Profesurę z fizyki atomistycznej. Był to 49, 50 rok jak została profesorem. Miała córeczkę, która dziś ma 55 lat. Ziuta zmarła mając 49 lat. Pani Filipowska odeszła od nas rok przed powstaniem warszawskim, w którym nie brała udziału, dostała się do obozu niemieckiego. Wojnę przeżyła, dopiero po roku wróciła do kraju i dopiero wtedy zobaczyła swojego synka Piotrusia. Pani Irena utrzymywała z nami bardzo dobry kontakt, jednakże nasza korespondencje i spotkania przerwała jej nieubłagana śmierć.

ZIUTA’S LIFE AFTER WAR.

Just after war she has started studing in Brussel. During the stay in our home my mother has teached her french. She married professor Pankowski. Then she finished her studies and became professor in atomic physics. She had a daughter which now is 55 years old. Madame Filipowska left us year before the Warsaw Uprising. She was taken to the concentration camp. She has survived war and after a year she came to Poland and saw her son Piotruś. She had a good contact with us, we wrote to each other adn meet, but her death ended it all.

LA VIE APRÈS LA GUERRE

Tout de suite après la guerre, elle s’est inscit à l’université. C’est ma mère qui lui fait apprendre le francais. Après l’ étude, alle s’était marié avec un Polonais respecté, le proffesseur Pankowski, qui, lui aussi était prisonnier d’Oswiecim. Elle a fini ses études comme ingénieur, puis elle a fait le doctorat et finallement le professorat à l’université de Bruxelles. Elle a fait le proffessorat en physique atomique, c’était l’année 1950 si je me souviens bien. Elle avait une fille, qui, maintenant a 55 ans. Ziuta est morte ayant 49 ans. Irena Felgin Filipowska nous a quitté une année avant la Resurrection de Varsovie. Elle ne s’est malheureusement pas echappé d’un camp de travail, mais elle a survecu la guerre. Un an après la guerre elle est retournée en Pologne, elle rencontra là- bas son fils Piotrek. Madame Irena après la guerre correspondait vivement avec nous, mais c’est sa mort qui arreta les lettres venant d’elle.



Ziuta i jej mąż tuż po ślubie.
Ziuta and her husband after marriage.


Ziuta razem z córką.
Ziuta with her daughter.


Mąż Ziuty razem z ich córeczką.
Ziuta's husband with their daughter.

niedziela, 9 marca 2008

Wyznanie

Znalazłem w materiałach po mojej mamie list od Ziuty datowany z 18 marca 1946 napisany z Brukseli. Skierowany był do mojej mamy. Na końcu tego listu jest taki akapit, który chciałbym Wam przeczytać: "Chciałabym Pani napisać jak bardzo, bardzo często myślę o Pani. O domu Państwa, o chwilach wspólnie przeżytych. Trudno mi wyrazić to, co czuje dla Was. To jest coś więcej niż wdzięczność i przywiązanie, to jest uczucie, które się ma dla rodziców, dla domu rodzinnego. Atmosfera w domu państwa była dla mnie szczęściem w tych okropnych latach. Szczęściem, z którego zdawałam sobie sprawę. To był dla mnie drugi dom, który kocham równie gorąco, jak mój własny, rodzinny. Dziękuje Wam za ciepło, którym mnie otoczyliście, za wyrozumiałość, za cierpliwe znoszenie wszystkich moich niedociągnięć, za to, że chcieliście mnie rozumieć. Wiem, że śmieszne jest wobec tego wszystkiego małe słowo „dziękuję”, ale jest w nim całe moje uczucie i całe uwielbienie dla Was."

LETTER

I have found in my mothers things a letter from Ziuta dated on 18th March 1946 wrote in Brussel. It was targetted to my mother. At the end of this letter there is a paragraph that I would like you to read:
„I would like to write You, how often I think about you, about your home, about all what we have been through. It is hard to express what I feel to you. It is more than thankful and attachment, it is a feeling that you have for your parents. The atmosphere in your home was happiness inthis terrible years. The happiness which I was aware. It was for me second home, which I love as much as my own, family one. I thank you for understanding, for tolerance, patiance. I know that little „thank you” sounds ridiculous after what you have done for me, but in this word there is all my feeling and love to you.

LA LETTRE

J’ai trouvé dans les matériaux de ma mère une lettre de Ziuta, datée de 18mars 1946, venue de Bruxelles. Elle était destinée à ma mère. A la fin de cette lettre j’ai trouvé un paragraphe que je voudrais vous lire: Je voudrais vous écrire, Madame, comme souvent je pense de Vous. De Votre maison, de moments qu’on a vécu ensemble. C’est très difficile d’expimer ce que je sens à Vous. C’est beaucoup plus qu’une simple gratidude, c’est un sentiment, qu’on donne aux parents, qu’on a à notre domicile, ou on a vecu toute notre vie. L’atmosphère sous votre toit était une grande chance pour moi, pendant ces horribles années. Une chance, de laquelle je me rendais compte. C’était une deuxième maison pour moi, je l’aimait autant que la mienne. Je vous remercie pour la chaleur, que Vous m’avez fourni, pour Votre compréhension, pour Votre patience, je veux Vous dire merci pour que Vous avez voulu me comprendre. Je sais que le mot „merci” est tellement petit en comparant avec tout ce que Vous avez fait, mais dans ce mot réside tout mon sentiment et toute ma glorification de Vous.

środa, 20 lutego 2008

Odznaczenia

Oto uhonorowania, które zostały przyznane Panu Zbigniewowi Mańkowskiemu i jego rodzinie. Czy są one adekwatne do wieloletniego narażania życia, przez „naszego” Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata i jego najbliższych? Czy medal, nawet najszlachetniejszego kruszca zrekompensuje ogromny stres o swoich najbliższych? Jest to z pewnością miła rzecz, która w jakiś sposób daje poczucie tego, iż narażanie życia miało sens. Jednak naszym zdaniem bardzo ważne jest to, żeby jak najszersza publika, jak najwięcej osób miało możliwość dowiedzenia się o tych makabrycznych chwilach, poznania historii Sprawiedliwego i jego rodziny. Blog internetowy jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Jest trwałym udokumentowaniem bohaterstwa Sprawiedliwych, daje możliwość poznania indywidualnych przypadków, dylematów i rozterek wewnętrznych z którymi musieli na co dzień sobie radzić polscy Bohaterowie. Nie wahamy się użyć tego słowa, bo jak inaczej określić osobę, która przez ponad 2 lata, dzień po dniu narażała swoje życie, życie rodziny by uratować choć jedno życie? Sprawiedliwym, w tym Zbigniewowi Mańkowskiemu i jego rodzinie należy się nie tylko pamięć, ale i hołd. Oddaliśmy go w małej części tworząc jego życiorys. Pamiętajmy o nich, ponieważ to oni są w dużej mierze chlubą naszego narodu.

MEDALS

Those are medals and thanks who were given to our Righteous. Are they enough for what he and his family have done? Surely not, but it is a sign that people appreciate the fact that they were risking their lifes. Our task is to let as many people as possible know about those facts. Internet blog is a good solution as the acces to the internet has more and more people. We need to remember this history. Mr Zbigniew Mańkowski and his family are the pride of our country.

Les Medailles

Voici quelques médailles destinées à Zbigniew Mankowski et à sa famille. Mais est-ce qu’ils souffiront? Est- ce que une médaille va recompenser le stress qu’a vecu Monsieur Zbigniew? C’est vrai que c’est une chose utile, qui prouve que le risque de sauver des vies avait du sens. Mais à notre avis, le plus important ce n’est pas la médaille, un simple morceau de métal, mais la possibilté qu’un grand public, comme les utilisateurs d’ordinateurs aie la possibilité de savoir plus sur la vie des héros, que menaient chaque jour Monsieur Zbigniew et sa famille. On n’a pas peur d’utiliser ce mot: héros. Comment autrement définir une persone qui, jour apres jour risquait sa vie pour sauver une autre? Les personnes Justes, comme la famille des Mańkowski mérite notre mémoire. On est fière d’eux, parce ce sont ces gens- ci qui sont la gloire de notre nation.



List z podziekowaniami od Stevena Spielberga, prezesa fundacji Shoah.
Letter with thanks from Steven Spielberg, the president of Shoah organisation.


Awers medalu "Sprawiedliwy wśród Narowdów Świata"
Obverse of the medal "Righteous among The Nations"


Rewers medalu "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata"
Reverse of the medal "Rightous among The Nations

czwartek, 24 stycznia 2008

Przemyślenia

Po kilkunastu spotkaniach z „naszym” Sprawiedliwym, nadszedł czas na wyciągnięcie wniosków, na zastanowienie się nad czynem, którego Pan Zbigniew dokonał. Czy była to przemyślana, przeanalizowana i rozpatrzona na wszystkie strony decyzja, czy raczej postanowienie podjęte pod wpływem chwili, gdy górę wzięła dobroć, tak charakterystyczna dla rodziny Mańkowskich? Uważamy, że było to jedno i drugie. Masa ludzi w czasie wojny musiała się choć przez chwilę zastanawiać jakie są konsekwencje przetrzymywania w domu Żydów. Kara, która spotykała ocalających w razie wykrycia przetrzymywania była straszna. Śmierć, w najlepszym wypadku Oświęcim, Treblinka, Majdanek, Płaszów, a więc stałe narażenie na śmierć, połączone z przerażającą pracą, wykonywaną w bestialskich, nieludzkich warunkach. Tak więc decyzja podjęta przez rodzinę Pana Zbigniewa była niezmiernie odważną i szlachetną. Rodzina Mańkowskich nie jest jednak jedynym przykładem. Istnieją jeszcze masy innych, zasłużonych Sprawiedliwych, których w Polsce jest około 7000, przedsiębiorców, takich jak Madritsch, czy legendarny Oskar Schindler, który wyprowadził z obozu płaszowskiego 1200 Żydów, kobiet, dzieci, mężczyzn, całe rodziny, zagrożone wywózką do Oświęcimia, płacąc komendantowi obozu Amonowi Goethowi grube sumy za każdego zapisanego na „listę życia”. Przykład opiekunów sierocińców, takich jak Janusz Korczak, tak kochających swoich podopiecznych, że gotowych za nich poświęcić życie, byleby ich ostatnie chwile mogły się odbyć w radości i nadziei, pod opieką kochającego i opiekuńczego „dorosłego”, jest niewiele, ale imponujące jest poświęcenie, często wręcz wzruszające a jednocześnie pobudzające do działania, dające nadzieję i wolę walki z okupantem. Co miały na celu działania podziemnej organizacji „Wawer”, czy Małego Sabotażu”? Akcje realizowane przez te ugrupowania miały następujące funkcje: rozbudzić poczucie narodowe, dać przykład polegający na przeświadczeniu, iż Polska jest ciągle walcząca, ośmieszyć okupanta, przekonać, że wyznający idee patriotyczne nie są osamotnieni w swoim myśleniu. POBUDZIĆ DO DZIAŁANIA, działania w różnych sytuacjach, gdy możliwe jest ocalenie życia ludzkiego, a więc pierwszorzędnej wartości. Czy gdybyśmy stanęli w podobnej sytuacji, to czy postąpilibyśmy tak samo? Nie wiemy, to niezwykle trudne pytanie. Pytany o to Zbigniew Mańkowski w jednym z wywiadów odpowiedział w sposób następujący: Nie jestem pewien, czy miałbym do tego pełne prawo moralne. Ryzykować swoje życie, dobrze, ale czy mam prawo do tego, aby ryzykować życie swoich najbliższych? Paradoksem jest to, że Pan Zbigniew podczas wojny stracił 2 bliskie mu osoby, swoich braci i uratował 2 równie bliskie mu osoby, które wiele go nauczyły i wniosły do jego życia. Zasługi Sprawiedliwych są niepoliczalne, bo (...)”kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat”(...)


CONCLUSIONS


After few meetings with our Righteous it is time to make some conclusions, to think of his history. Was the decision really considered or was it just a simple kindness? We think that it was both. People had to think about consequences of saving a Jew during the War, because they were horrible. It was death or in the best circumstance Oświęcim, Treblinka, Majdanek, Płaszów, so contrencation camps where people could not be sure of next day. The decision of Rightous was very courageous. In Poland there are many more examples of rescuing Jews like Madritsch, Oskar Schindler, Janusz Korczak or Irena Sendler. There were also many organasations like „Wawer” or „Mały sabotaż” which were helping patriots in fighting with the occupant, in not allowing him to do all this massacre. Would we do the same thing as They did? We do not know it is extremaly difficult question. In one of interviews
Mr Mańkowski answered: „I do not know if I would have the right to risk not onlymy life but also of all my family”.In Warsaw Uprising two his brothers got killed.He says: „I have lost two lifes and two rescued”.


LES CONCLUSIONS


Après plusieurs rencontres avec „notre Juste” il est grand temps de tirer des concusions. Est-ce que la décision d’aider était automatique? On crois que non. Pluseurs personnes pendant la guerre devaient lire des annonces à propos des conséquences qu’on exécutait sur les sauveurs de Juifs. La punition était tragique: la mort, si on avait la chance c’était des camp de travail-extérmination comme Oświęcim, Treblinka, Majdanek, Płaszów, alors à part un travail bestial, on pouvait etre fusillé pour rien. Alors la décision prise par la famille Mańkowski, était une décision très courageuse. Il éxiste encore d’autres Justes, la famille de monsieur Zbigniew n’est pas la seule. En Pologne il y a encore 7000 autres Justes toujours vivants, à part ca des commenrcants comme Madritsh ou le legenaire Oskar Schindler, sauveur de 1200 Juifs, destinnés à mort. Des examples comme Janusz Korczak, responsable d’un orphelinat, qui est allé à mort avec ses enfants, meme s’il pouvait s’échapper il n’a pas fait ca. Quel était le but des organisations conspirées comme „Wawer” ou „Mały Sabotaz”? Des actions réalisées par ces organisatgions avait sur point CHAUFFER LA SITUATION, dont aussi sauver une vie, qui est la valeur principale. Si on s’aurait trouvé dans la meme situation que les Juste, est-ce qu’on ferait la meme chose? Je ne sais pas. Monsieur Zbigniew, interrongé sur ca pendant une interview nous a répondu ainsi: Je ne suis pas sur si je pourrai avoir le droit. Risquer ma vie, d’accord, mais est-ce que j’ai le droit de risquer la vie de mes proches? Un paradoxe est que „notre” Juste a perdu 2 vies pendant la guerre, les vies de ses frères, mais il a aussi sauvé 2, les vies des personnes qui lui étaient proches. Les mérites des personnes „Justes” sont incontables, parce que (...)”qui sauve une vie, sauve le monde entier”(...).




Córeczka Ziuty w Brukseli
Ziuta's daughter in Brussel

niedziela, 20 stycznia 2008

Zekranizowane życiorysy

Jest kilka filmów, które naszym zdaniem choć w niedużej części, (bo przecież czym innym jest ogladać na własne oczy wykonywane egzekujce, a czym innym widzieć to w ekranie telewizora, czy w sali kinowej), oddają charakter tamtych czasów. Po kliknięciu pierwszego filmu ukaże się Wam scena z filmu Lista Schindlera, tak zwana „scena życia”, czyli moment ustanawiania przez Oskara listy przy pomocy Stern’a. Drugi film przedstawia arcydzieło Romana Polańskiego, film zatytułowany Pianista, który zebrał mnóstwo Oskarów. Akcja toczy się na terenach Polski, okupowanej w owych czasach przez hitlerowców. Jest to historia Żyda, który przeżył, a więc przypadek jeden z niewielu.

HISTORY OF JEWS IN FILMS

Those are some films that in our opinion give a good image of that times. First film shows a scene from the film "Schindler's List". The second one is a Polish film "The Pianist" by Roman Polański telling a story of a Jew who survived the war.

LES HISTOIRES DES JUIFS DANS LES FILMS

Ici présents 2 films qui rendent assez bien la réalite de ces temps: Le premier, oeuvre de Steven Spielberg: La liste de Schindler. Film tres connu, dans le film est raconté l'histoire du légendaire Oskar Schindler. Le second: pianiste, crée par Roman Polański, histoire d'un Juif qui a survécu la guerre.






piątek, 18 stycznia 2008

Podziękowania

Chcielibyśmy złożyć podziękowania przede wszystkim osobie, która nie bała się swoich wspomnień, która dała je nam przelać na papier, bez której nie powstałby ten blog, czyli Sprawiedliwemu Wśród Narodów Świata Zbigniewowi Mańkowskiemu.
W dużej mierze uznanie należy się zespołowi z Muzeum Historii Żydów Polskich odpowiedzialnych za projekt blogu, którym chcielibyśmy złożyć podziękowania zarówno za współpracę, jak i cierpliwe wysłuchiwanie naszych uwag i narzekań.
Podziękowania należą się również Pani mgr Bożenie Celitan, za niezłomną postawę i ciągłe dodawanie otuchy, jest ona „dobrym duchem” naszego blogu.
Chcielibyśmy także podziękować osobom, które w większej lub mniejszej mierze przyczyniły się do powstania tego projektu, a których wyżej nie wymieniliśmy. Wiedzcie, że to również dzięki Wam, może powstać materiał trwały, który może wzbogacić zbiory w nowo powstałym Muzeum Historii Żydów Polskich.

poniedziałek, 7 stycznia 2008



RelatioNet MA ZB XX WA PO
Zbigniew Mankowski


Interviewers:

Full Name: Bartosz Piotr Konrad Drab
Telephone: +48228897897 Fax: No
Mobile: +48506347489 Email: drabbartosz@o2.pl
ICQ: No
Messenger: dj_bartus007@hotmail.com

Address: Warsaw Poland




Full Name: Maciej Aleksander Michalak
Telephone: +48226856129 Fax: No
Mobile: +48600428114 Email: maciek53@op.pl
ICQ: No
Messenger: macmic4@hotmail.com

Address: Warsaw Poland




Saver:

Code: RelatioNet MA ZB 29 WA PO
Family Name: Mańkowski
First Name: Zbigniew
Middle Name: Tadeusz
Father Name: Bronisław
Mother Name: Janina
Birth Date: 10/08/1929
Town In Holocaust: Warsaw
Country In Holocaust: Poland


.

Review:[Translation]

Relatives:

Review: Review
Code: RelatioNet
Family Name: Mańkowski First Name: Jerzy
Father Name: Bronisław Mother Name: Janina
Relationship (to Saver): Brother

Birth Date: 1/01/1919
Town In Holocaust: Warsaw Country In Holocaust: Poland
Profession (Main) In Holocaust: Polish Home Army Soldier
Status (Today): Dead
Death Place: Warsaw Poland Death Reason: Killed in Warsaw Uprising
Year Of Death: 1944

Review: Review
Code: RelatioNet AA BB 11 CC DD
Family Name: MańkowskiFirst Name: Andrzej
Father Name: Bronisław Mother Name: Janina
Relationship (to Saver): Brother

Birth Date: 1/01/1924
Town In Holocaust: Warsaw Country In Holocaust: Poland
Profession (Main) In Holocaust:
Polish Home Army Soldier

Status (Today): Dead
Death Place: Warsaw Death Reason: Killed in Warsaw Uprising
Year Of Death: 1944